Tysia, dziś rano, w drodze do przedszkola:
„Wies mamusiu, są gąsienice ale są tez takie ąsienice. I one są zarłocne i złe. Asienice wykluwają się z kokonu i gryzą w kolano.”
Wyhodowałam żmiję na własnej piersi…
Pani A. z przedszkola doniosła mi dziś, co Tysia opowiada o mnie: „A mamusia nie ma zadnego dzidziusia w bzusku. Ona jest po prostu taka gruba!”
;(
Rano, po przebudzeniu, leżałam jeszcze chwilę w łóżku. Tysia do mnie: „Mamusiu, cemu Ty tak lezys i lezys? Pseciez teraz jest dzień. Chyba pomyliłaś sobie dzień z nocą? I śpis i śpis jak ruda mys!”
„Pan doktor powysywał twoj bzusek i mnie tam znalazł w środku?” pyta mnie Tysia.
Jakie Tysia wymyśla niestworzone historyjki:
Hubert mówi, że chciałby zjeść/spróbować owocu liczi.
Tysia na to: „A ja jadłam. Bo babcia Lusia (notabene nieżyjąca już od roku nasza prababcia) znalazła takie dzewo licowe i zerwała, bo ktoś jej dał drabinę!”
Tysia „ćwiczy” na orbitreku, po czym, zmęczona, wykrzykuje: „Mamusiu! Ja chyba mam ZAPAŁ serca!”
Tysia, w kościele: „Co to za dziwna kobietka byla?” – o zakonnicy, ktora zbierala na tacę…
Tysia się przebiera. Woła: „Jestem w TARAPATACH, mamusiu!” – Obie nogi włożyła do jednej nogawki i usiłuje tak chodzić.
„O, juz nie jestem w TARAPATACH, juz jestem w normalnej piżamce!”
Bajeczka o rycerzu
Tysia: „Od lat ten ksiaze nie przychodzi a ja sie tak nudze i nudze i nudze”…
Klementynka nazywa swoją lalkę dzidziusia – Helena Krakowska-Bananowska
Klementynka, leżąc w łóżeczku, przed snem: „Kocham Cię mamusiu! Jesteś CUDOOOWNA!”
Klementynka bawiła się kredką. W pewnym momencie (trzymając cały czas kredkę), włożyła rączkę między książki stojące na regale. Kredka wypadła jej z rączki i ukryła się gdzieś między książkami. Klementynka bardzo zdziwiona: „To zlobiło takie caly- caly („czary-mary”) i zablało mi kledkę! I juz zniknęła kledka!”
Klementynka piersią karmiona była troszkę ponad 2 lata. Teraz w zasadzie zapomniała już o ssaniu, mleczku i tej specjalnej bliskości z mamusią. Jednak od czasu do czasu pierś jej się jeszcze przypomina. Tak było dziś wieczorem, kiedy poprosiła o to, by dać jej jeszcze ją possać. Zgodziłam się i tak oto Klementysia dłuuuugo, dłuuugo siedziała przytulona do mnie i nie chciała piersi wypuścić z buzi. W końcu, z piersią w zębach, przemówiła: „Mam pielś! Mam scęście!”, po czym przyssała się znowu…
))
„Kocham pięknego i mięciuśkiego tatusia!” – mówi do tatusia Klementynka
„Kocham piękną i ładnie pachnącą mamusię” – szybko dodaje, przytulając się do mnie Bubuś
Klementynka siedzi pod stołem, z kartką i długopisem i coś rysuje.
W końcu pokazuje swój rysunek (plątanina linii nakreślonych długopisem) i krzyczy: „Zobac Babciu, nalysowałam PI!”
Klementynka wymienia imiona znajomych dzieci: „Kapsel (Kacper) i Oliwia i Zosia i Maciuś…”
„A jak Ty chciałabyś mieć na imię?” – pytam
„Posypka!” – odpowiada radośnie córeczka )))
Opowiadam to później Jackowi, w obecności Bubusia.
Bubuś: „Ooo, to ja bym chciał się nazywać Krab Jadalny!”
„Posypka” i „Krab Jadalny” – widać, że chyba jednak nie wykazaliśmy się wystarczającą inwencją, nazywając nasze dzieci!
„Ty Baja Jaga jesteś mamusiu!” – oświadczyła dzisiaj, z rozbrajającym uśmiechem, córeczka.
Najnowsze komentarze