Galaretki

Ostatnio, w związku z ciągłymi opadami siedzimy i siedzimy w domu. No, a jak wiadomo…w czasie deszczu dzieci się nudzą! W ramach walki z nudą, starałam się wymyślić dla Bubusia coś ciekawego i atrakcyjnego. Wymyśliłam kolorowe galaretki. Do foremek do lodu z Ikei (w kształcie rybek i kwiatuszków), wlaliśmy galaretkę jednego koloru. Po zastygnięciu, wyciągnęliśmy malutkie rybki i kwiatki, ułożyliśmy na talerzu i zalaliśmy galaretką innego koloru.
Oto co nam z tego wyszło:
Staw z rybkami i łąka z kwiatuszkami :)
rybkikwiatki

Bubusiowi bardzo się te galareki podobały. Dzielnie pomagał je wykonać, a potem jadł ze smakiem.
A dzisiaj wpadł na wspaniały pomysł: ” A moze zrobis galaretkę ze mną i Klementysią? I jesce ze wsystkimi mieskańcami Krakowa?
No, to miałabym trochę pracy…zwłaszcza z tymi wszystkimi mieszkańcami Krakowa! ;)

Dmuchawce, latawce, wiatr…

…czyli sesja wiosenna  :)

błonia

błonia

błonia

błonia

błonia

błonia

błonia

błonia

błonia

błonia

błonia

błonia

błonia

błonia

Błonia – 11.05.2010

Ciekawy pomysł Bubusia ;)

„Mamusiu, moze zrobimy psyjecie i zrobimy rakietę z psich kostek i cukru pudru? I wyślemy ją daleko w kosmos, do psa kosmicnego?”
;)

Bubusia babeczki dla cioci Agnieszki

babeczki

Taniec :)

„Cy mogę prosić Panią do tańca?”

taniec

Rozkoszny ;)

Trafiłam na stare zdjęcia na komputerze, z czasu kiedy Bubuś miał osiem-dziewięć miesięcy. Bubuś ogląda razem ze mną i zachwyca się sobą.
„Och, jaki ja wtedy byłem malutki! O, jaki byłem rozkosny!”  ;)
bubuś
bubuś
bubuś mały

Coś o śmiałkach i rycerzach

W zeszłą niedzielę poszliśmy się przejść na wzgórze wawelskie. Bubuś liczył na wizytę w Smoczej Jamie, niestety było ciut za późno i Smocza Jama właśnie została zamknięta.
Przespacerowaliśmy się więc tylko po dziedzińcu zamku. Bubuś, bardzo przejęty, powtarzał, że tutaj kiedyś chodzili rycerze i śmiałkowie.
W pewnym momencie pochylił się nad ziemią i zaczął się czemuś bacznie przyglądać. Zapytałam co tam znalazł.
Bubuś: „A nic, myślałem, ze to stara moneta. Ale to był tylko jakiś guzik. Na pewno zgubił go tu jakiś śmiałek albo rycez!”

„Zabe hej!”

Bubuś leży już w łóżeczku i ma zasypiać. Nagle podrywa się i opowiada mi:
„Mamusiu, miałem sen! Śniły mi się dzieci i one tak śpiewały: „Zabe hej, zabe hej, zabe hej!” Tak w kółecko chodziły i śpiewały. I kosiarka tam kosiła…” I Bubuś zasnął.

Przepis na szarlotkę

Na dobranoc czytaliśmy bajeczkę, w której m.in.było wyjaśnione wyrażenie „włożyć w coś całe swoje serce”.
Bubuś uważnie wysłuchał bajeczki, ale chyba jednak nie do końca zrozumiał sens owego wyrażenia…
Po przeczytaniu bajeczki, rozmawiamy sobie.
Bubuś: „Mamusiu, a moze zrobimy sarlotkę? A cy Ty umies robić sarlotkę? Bo moja Babcia umie! I robi pysną sarlotkę, wies? To moze Babcia da Ci psepis na sarlotkę?”
Ja: „No, tak. Może Babcia mi da przepis…”
Bubuś: „Ale ona ma ten przepis w sercu… I ona nie moze go wyciągnąć…Bo serce jest w klatce piersiowej. A to za wysoko dla niej. I musiałaby włozyć rękę pzez gardło…I to by ją bolało…”
Ja: „Wiesz, myślę, że Babcia ma raczej ten przepis w głowie…”
Bubuś popatrzył na mnie zdziwiony i lekko zaniepokojony. Ale na całe szczęście zrezygnował z tłumaczenia szczegółów dotyczących wydobywania tegoż przepisu z głowy Babci. ;)

Z serii ‘żarciki Bubusia’

Bubuś wiele razy dziennie podbiega do mnie, przytula się i powtarza: „Mamusiu, kocham Cię!”
Jednak ostatnio, w ramach żarciku, czasem zdarza mi się, zamiast ‘Kocham Cię!”, usłyszeć „Wącham Cię!”
I Bubuś zaśmiewa się ze swojego dowcipu…
Jednak na koniec zawsze powtarza, że oczywiście miał zamiar powiedzieć ‘Kocham Cię” i tylko się przejęzyczył… ;)

Ukochany synuś:)

Usypiałam Bubusia (czyli przeczytałam już 10 bajeczek, zdążyłam ochrypnąć i opaść z sił…kiedy Bubuś wreszcie zdecydował się położyć główkę na swojej poduszce i spróbować zasnąć).
Zachęca mnie, żebym i ja położyła się koło niego: No, mamusiu, mozes się tu połozyć koło Hubelcika, swojego synusia ukochanego!”
:)

Cichutki człowiek…

Bubuś ciągle mówi i mówi. Całymi dniami, od rana do wieczora, po prostu buzia mu się nie zamyka. A kiedy nie ma już zupełnie nic do powiedzenia, wydaje z siebie różne krzyki i okrzyki, śpiewy, jakieś dziwne wyrażenia dźwiękonaśladowcze.
Któregoś dnia nie wytrzymałam i słuchając jak w kółko wydobywa z siebie jakieś dźwięki, pytam: „A Ty byś nie mógł chwileczkę być cicho? Chwilkę sobie posiedzieć i pomilczeć? I tak po prostu nic nie mówić?”
Bubuś spojrzał na mnie poważnie i powiedział: „Nie! Ja musę duzo mówić! Wcale nie jest dobze być cichutko…Bo ludzie nie lubia takiego cłowieka cichutkiego!”

Obcinaki

Puszczam Bubusiowi bajeczkę, którą kiedyś, jak był malutki, bardzo lubił.
Bubuś: „Mamusiu, jak się nazywała ta bajka? Chyba OBCINAKI?”
Bajeczka nazywa się „Zdjęciaki”… :)

Zażartowany

Bubuś jest w złym humorku, złości się o coś, denerwuje się, tupie nóżkami…
Zaczynam się śmiać, próbuję rozładować jakoś atmosferę, odwrócić jego uwagę i rozbawić go.

W końcu Bubuś przestaje się złościć, zniechęcony macha rączką i mówi: „Aaa, zażartowałaś mnie!”

Jak byłam mała…

Bubuś za „dzielność” w czasie nieprzyjemnego badania w gabinecie laryngologicznym, dostał nagrodę – garaż dla autek.
Wieczorem mówię do Bubusia: „A wiesz, że jak ja byłam mała, to też chciałam mieć taki garaż dla autek? Ale nigdy takiego nie miałam…”
Bubuś, zmartwiony: „Ojej, jak to nie miałaś? Bo jak byłaś mała, to nie było sklepów?”
Dziś z kolei zadał mi pytanie: „Mamusiu, a jak Ty byłaś mała, to nie było spitali?”
Jasne Synku, jak byłam mała, to w ogóle nic nie było…nie było sklepów, szpitali, a po świecie biegały tylko smoki i dinozaury… ;)

W gabinecie pana doktora

Pan doktor zagaduje Bubusia: „A Ty umiesz śpiewać piosenki?”
Bubuś (bardzo cichutko i nieśmiało): „Umiem. Elma świat… I jesce piosenkę o potworach…”
Pan doktor, zadowolony: „No to może mi coś zaśpiewasz? Zaśpiewaj tę o potworach! No śmiało…Może mama Ci troszeczkę pomoże?”
Bubuś: „To lepiej niech sobie pan doktol obejzy na komputeze tą piosenkę! Jest w internecie…”

Poranna rozmowa Maluchów :)

Maluszki budzą się rano. Klementynka patrzy z uśmiechem na Bubusia i mówi do niego: „JO!”
Bubuś: „Pseciez ja nie jestem konikiem! Tylko do konika mówi się JO! A do mnie się nie mówi JO!”
Na to Tysia zmarszczyła brewki, poważnym tonem powiedziała: „Ne, ne, ne!” - i pogroziła sobie sama paluszkiem…
:)

Dziwne bakterie…

Wyciągam jajka z lodówki. Bubuś mi asystuje. Uprzedzam go, żeby nie dotykał jajek i mówię, że najpierw muszę je umyć.
Tłumaczę mu: „Nie chcę, żebyś dotykał tych jajek, bo są brudne. Wiesz, że na jajkach siedzą takie bakterie…”
Bubuś kończy za mnie zdanie: „Tak, tak. Wiem, wiem… I te bakterie nazywają się MOZZARELLA!”

Co siedzi w łazience?

Wchodzę rano w piżamie do łazienki, tam przebieram się i wychodzę już w bluzce i jeansach.
Bubuś zdziwiony, pokazuje na łazienkę: „Tam Cię UBRAŁO?”

Specjalista

Bubuś bardzo chciał pomagać mi w kuchni, dałam mu więc coś do mieszania w miseczce.
Kiedy już skończył, powiedziałam, że świetnie pomieszał, pogratulowałam mu i bardzo mu podziękowałam.
Bubuś, z dumą: „Tak, bo ja jestem takim SPIECALISTĄ od wsystkiego!”

Nasze ZOO wiosną :)

Wiosnę w ZOO pojechaliśmy podglądać 10.05.2010 :)

rododendron

my

wiosna w zoo

paw

zoo

wiosna w zoo

strusie

julian

my

zoo

zoo

zoo

rybka

pod wodą

słonie

słoń

słoń

z tatusiem

zoo

lew

pawian

wielbłądy

my

Bubuś jest bystry!

„Od dziecka jestem taki bystry, wies? Jak się urodziłem, to juz byłem taki bystry!” :)

Jest taki dom

„Jest taki dom, w którym wsyscy się kochają… To jest nas dom!” :)

Kwestia czarów

Bubuś rysuje na swojej tablicy magnetycznej, używając do tego, nie jak dotąd, dołączonego do niej pisaka, ale małego magnesu.
Mówię: „Ooo, ale sobie to fajnie wymyśliłeś! Świetnie rysujesz tym magnesem! Jak Ty to robisz?”
Bubuś, bardzo poważnym tonem: „To kwestia carów, mamusiu…”

Maluszki dwa czyli…

braciszka i siostrzyczki rozmowy :)

Braciszek i siostrzyczka

Braciszek i siostrzyczka

Braciszek i siostrzyczka