Klementynka wzięła coś do buzi i ucieka, raczkując po podłodze i miądląc, i przeżuwając to „coś”…

Moja mama, która to zauważyła, mówi do mnie: „Co ona tam znowu ma w buzi? Wyjmij jej to szybko!”

Ja, próbując Klementynkę dogonić: „Ona tak ciągle coś wkłada do buzi i coś w tej buzi nosi…”

Bubuś: „Nooo, zupełnie jak pelikan!”