Bubuś dotyka paluszkiem swojego noska i powtarza: „Dwanaście, tsynaście, ctelnaście, piętnaście…”
Pytam: „Co Ty tak liczysz, Bubusiu?”
Bubuś: „Licę sobie katal!”
Rano, po przebudzeniu, leżę sobie razem z dzieciaczkami w łóżeczku i przytulamy się, i całujemy… Bubuś przez chwilkę chętnie poddaje się tym pieszczotom, po czym nagle się otrzepuje i mówi:
„No dobla, juz wystalcy, mamusiu! Juz koniec tej implezy!”
Bardzo fajne, chociaż dość krótkie, ale ciepłe i sympatyczne.
Bubusiowi szczególnie przypadła do gustu bajka pt.: „Straszydło” autorstwa Marcina Przewoźniaka.
W pracowni zegarmistrza grasuje małe zabawne straszydełko, z poczochranymi kudełkami. Wprowadza się ono do zegara, pozostawionego do naprawy, przez pewną klientkę. Kiedy trafia do domu tej pani, co godzinę wyskakuje z zegara, na druciku i za każdym razem daje inne przedstawienie. Wszystkie sąsiadki bardzo tej pani zazdroszczą zegara a i pani jest zadowolona, i mówi, że mieć zegar ze straszydłem, to o wiele ciekawsze od nudnej kukułki.
Bubuś tę bajeczkę pokochał tak bardzo, że nie ma ostatnio wieczoru, żebyśmy jej nie czytali. Zaśmiewa się przy tym, za każdym razem do rozpuku, odgrywa scenki, w których sam udaje straszydło, a ja muszę być klientką.
Bubuś lubi wszelkie potwory, straszydła, duchy itd., ale najbardziej lubi, kiedy może się ich bać tylko „na niby”, kiedy okazują się niegroźne, wesołe i miłe. Tak, jak w tej właśnie bajeczce, napisanej z dużym poczuciem humoru:)
Bubuś, w rozmowie telefonicznej z Babcią, składając Jej życzenia urodzinowe: „Babciu, ja juz nie jestem Bubusiem! Kiedyś, jak byłem malutki, to byłem Bubusiem, ale telaz juz jestem duzym chłopakiem i juz jestem Hubeltem!”
Ostatnio Bubuś ciągle powtarza, że nie chce urosnąć. Mówi, że chce być zawsze malutki, taki, jaki jest teraz i że nie chce być dorosły… Nie wiem skąd się to wzięło i dlaczego tak sobie wymyślił?…
Parę dni temu, Bubuś leżał już w łóżeczku i znów powtarzał: „Mamusiu, ja nie chę ulosnąć! Wies, musimy zadzwonić do wsystkich mieskańców Klakowa i powiedzieć im, zeby oni tez nie ulośli, tak jak ja!”
Bubusiowi ostatnio buzia się nie zamyka - cały czas tylko mówi, mówi i mówi…
Odkąd rano otwiera oczka, aż do wieczora, kiedy kładzie się spać, nie przestaje do nas mówić i czegoś nam opowiadać…
Kiedy Bubusia karmię, przed podaniem każdej kolejnej łyżeczki, muszę poczekać, aż skończy swoją myśl, bo zawsze wtedy ma najwięcej do powiedzenia…siedzę więc z „nastawioną” łyżeczką i czekam, i czekam, i czekam…
Ostatnio, od dłuższego już czasu, Bubsia męczy jakiś paskudny katar. Za każdym razem, kiedy ma wydmuchać nos, akurat w tym momencie, ma najwięcej do powiedzenia…więc stoję z gotową, przystawioną do jego noska chusteczką i znów czekam, i czekam, i czekam…
Właściwie Bubuś mówi przez cały dzień, bez przerwy. Wczoraj, kiedy leżał już w łóżeczku, jak zwykle mówił, i mówił, i mówił. Kiedy już zamknął oczy, mówił nadal i nawet już usypiając, powiedział: „O, chyba coś mi się śni…”
Aż w końcu zasnął i…nastała cisza! A już myślałam, że jeszcze przez sen będzie nadal mówił i zdawał mi relację z tego, co mu się śni
Bubuś zbudził się wczoraj rano, wstał z łóżeczka i zaczął biegać po domu, szukając tatusia.
Krzyczy: „Halo! Kolego! No gdzie jesteś, kolego?”
Klementynka płakała w kojcu. Bubuś podszedł do niej: „No, nie płac, nie płac…- tu zawiesił głosik – boś nie plosię!” – dokończył i zaczął się śmiać na głos ze swojego żarciku…
Bubuś ma sklepik z pieskami. Pieski są zrobione z klocków.
Daduś: „Puk, puk. Dzień dobry panu! Czy to sklep z pieskami? Jakie pan ma pieski?”
Bubuś: „Tu jest JAMNIK, tu PIAMNIK i tu jesce KAMNIK!”
Bubuś: „Bawmy się! Ja będę ptaskiem a Ty będzies zialenkami! Będę Cię dziobać!.”
Ja: „Jak to? Jak ja mogę być ziarenkami? Przecież jestem za duża!”
Bubuś: „No to ja zlobię wynalazek. Zlobię taką masynę zmniejsającą i zmniejsę Cię! Musę tylko psynieść do niej spiecalne cęści…”
Bubuś tuli się do mnie, przed zaśnięciem:
„Jesteś najlepsą mamusią, jaka moze być! Jesteś taka kochana…”
Miło…
Wieczorem, w łazience przygotowujemy się do kąpieli. Bubuś w jednej rączce nosi mój szampon, w drugiej swój mały stateczek.
„Mamusiu, poznaj moich nowych kolegów! To są Bzusuś i Statuś, i dzisiaj lazem z nimi będę się kąpał w wannie!”
Robiłam ostatnio coś w kuchni i poprosiłam Bubusia, żeby przez chwilkę popilnował Klementynki. Klementynka stała na podłodze, niedaleko mnie, trzymała się rączkami szafki i ciekawie mi się przyglądała, bardzo zainteresowana wykonywanymi przeze mnie pracami. Bubuś bardzo chętnie podjął się tego zadania i ubezpieczał siostrzyczkę, żeby nie upadła, ładnie do niej przemawiał, zabawiał, delikatnie podtrzymywał pod paszki… W pewnym momencie Klementynka zaczęła wyciągać się w stronę jakiegoś wcześniej upatrzonego, a niezbyt bezpiecznego przedmiotu. Bubuś chciał uniemożliwić jej dosięgnięcie go i zdecydowanie przytrzymał jej rączkę, blokując jej dostęp do niego. Klementynka zaczęła bardzo głośno protestować- a potrafi ona się naprawdę złościć i bardzo zdecydowanie domagać swego. Na te jej protesty, Bubuś nagle puścił ją i uciekł do pokoju z płaczem…
Pobiegłam za nim. Ja: „Bubusiu, dlaczego płaczesz?”
Bubuś: „Psestlasyłem się, bo ona tak stlasnie na mnie naksycała!”
Więc już się zaczyna…Ale jeżeli tak Bubuś reaguje na „krzyk” malutkiej, jescze nieumiejącej mówić, siostrzyczki, to co to będzie dalej? Oby w przyszłości nauczył się lepiej przed nią bronić!
Korzystając z nadejścia wiosny, po dłuższym czasie nareszcie wybraliśmy się na plac zabaw. Klementynka – pierwszy raz w piaskownicy - ostrożnie dotykała rączkami piasku, przyglądała się innym dzieciom i bardzo jej się podobało… Natomiast na huśtawce zaśmiewała się na głos i po prostu była zachwycona:)
A oto fotorelacja:
Wielka radość w piaskownicy
próby chodzenia za rączki…
oraz śmichy-chichy na huśtawce
Bubuś, co jakiś czas, konstruuje różne „pułapki na złodzieja”.
Oto najnowsza, która powstała dzisiaj:
Komentarz Bubusia: „Jak ten złodziej tu do nas psyjdzie, to zacepi tutaj nogą i wtedy ta lula spadnie mu na głowę! I ten złodziej się psestlasy i ucieknie wtedy do swojego domku, do swojej złej mamusi, któla mieska daleko, daleko, w lesie, w na wsi…”
Bubuś zamyka się w łazience i leje wodę. Wchodzę sprawdzić co się tam dzieje i zastaję umywalkę zatkaną, a woda już prawie, prawie się z niej wylewa górą…
Pytam: „Co Ty tutaj robisz???”
Bubuś: „Myję lącki, ale tak ekspelymentalnie…”
Otwarłam lodówkę i ogromnie się zdziwiłam…
Gdyby na zdjęciu nie było wyraźnie widać: w szklance, przykrytej mikołajową czapeczką, znajdowała się figurka Boba Budowniczego.
Ja: „Bubusiu, dlaczego schowałeś to do lodówki?”
Bubuś: „Chciałem, zeby Bob się tlochę ochłodził!”
Jest wieczór. Bubuś leży w łóżeczku.
Mówię: „Bubusiu, zamknij już oczęta!”
Bubuś: „:Tak, wsystkie kaczęta zamykają ocęta!”
Bubuś wieczorem leży w łóżeczku i już prawie usypia. Jednak coś nie daje mu spokoju. W końcu zaczyna rozmowę.
Mówi bardzo smutnym tonem: „Mamusiu, ale dlacego wsyscy musą mieć tą śluzówkę?”
Ja:”Wszyscy mają skórę na całym ciele, prawda? A śluzówka to jest taka sama skórka, tylko wyścielająca np.nosek, buzię…”
Bubuś, niepewnie: „No taaak, taaak, wiem, wiem… Ale tą śluzówkę to mozna tak wciągać, plawda?” I pociąga nosem… „I wsyscy ją wciągają? Bo tu – pokazuje paluszkiem na czoło – jest taki SCHOWNIK na śluzówkę! I ja się tak wciąga nosem, to ona się tam chowa. I ja bym chciał, zeby wsyscy ją tam tak wciągali!”
Ja (opadłam już z sił i chwilowo brak mi pomysłu, jak mu to wytłumaczyć, kapituluję więc): „Tak, tak, Synku, wszyscy ją wciągają…”
„Wsyscy ją wciągają? Naplawdę? – mówi Bubuś radośnie… A, to dobze, mamusiu…”
I wyraźnie uspokojony, zasypia…
Opowiadam coś Jackowi. Mówię: „…i wtedy odetchnął z ulgą…”
Bubuś: „…albo ‘odetchnął z Olgą, mamusiu! Hahahaha…”
Po reklamie nowej zabawki „Tor Zygzaka McQueena- wyrzutnia straszenie traktorów”,
(w zestawie tym znajduje się Heniek – rozwścieczony kombajn z wirującą żniwiarką):
„Jakby Zygzak spotkał się z tym kombajnem, to by go wcięło takim WCIODŁEM!”
Bubuś uwielbia zabawy z Dadusiem. Ostatnio ciągle prosi Go, by śpiewał mu piosenkę Krawczyka „Mój przyjacielu”.
Tańczą do niej razem, kręcąc się „w kółeczko”.
Daduś śpiewa: „Mój przyjacielu, byłeś mi naprawdę bliski…”
Bubuś: „Ale nie tak, Dadusiu! Musis wystawić język! Tzeba śpiewać o tak, z językiem na blodzie”.
I śpiewają obaj, wystawiając języki…i wirują w kółko, aż do zawrotów głowy…
Bubuś przeszczęśliwy
Inspirowane lotami kosmicznymi:
„Dadusiu, bawmy się! Ja będę statkiem kosmicnym a Ty ludziami, dobla?”
Pod wpływem filmu „Auta”, który ostatnio Bubuś ogląda namiętnie:
„Tatusiu, Ty bądź Złomkiem a ja będę Zygzakiem McQuinem!”
…oraz jakaś całkowita abstrakcja:
„Mamusiu, będzies panią, któla ożyła i ma klapkę!” – (mój policzek ma być „klapką”…)
Następnie bierze moje klucze i udaje, że tę klapkę otwiera…
)))
Klementynka już na tyle sprawnie przemieszcza się po mieszkaniu, że sama powędrowała do pokoju mojego taty.
Mój tata, z kuchni: „Bubusiu, sprawdź co Klementynka tam robi?”
Bubuś idzie do pokoju, po czym woła: „Eee, nic takiego, Dziadku. Ona tylko ćwicy…”
Mój tata: „Jak to? Co ćwiczy?”
Bubuś: „No, ciągnięcie kabelków ćwicy!”
Rano, leżę jeszcze w łóżku. Bubuś podchodzi do mnie, przytula się i mówi: „Kocham Cię, mamusiu!”
Mówi do Jacka: „Tatusiu, Ty tez tak musis powiedzieć do mamusi! Chodź tutaj, stań sobie, o tu…i powiedz ‘Kocham Cię, mamusiu’”
Jacek posłusznie robi to, o co Bubuś go prosi.
Bubuś: „Tatusiu, ale było fajne psedstawienie! A mamusia tez była kukiełką?”
Kukiełką??? A ja, naiwna, myślałam, że oni tak na serio…
Najnowsze komentarze