Dzisiejsza złota myśl Bubusia: „A borówki borowią…”
Klementynka siedzi pod stołem, z kartką i długopisem i coś rysuje.
W końcu pokazuje swój rysunek (plątanina linii nakreślonych długopisem) i krzyczy: „Zobac Babciu, nalysowałam PI!”
Klementynka wymienia imiona znajomych dzieci: „Kapsel (Kacper) i Oliwia i Zosia i Maciuś…”
„A jak Ty chciałabyś mieć na imię?” – pytam
„Posypka!” – odpowiada radośnie córeczka )))
Opowiadam to później Jackowi, w obecności Bubusia.
Bubuś: „Ooo, to ja bym chciał się nazywać Krab Jadalny!”
„Posypka” i „Krab Jadalny” – widać, że chyba jednak nie wykazaliśmy się wystarczającą inwencją, nazywając nasze dzieci!
„Ty Baja Jaga jesteś mamusiu!” – oświadczyła dzisiaj, z rozbrajającym uśmiechem, córeczka.
Jest przyjemny letni wieczór, siedzimy sobie na zewnątrz. Niestety w pewnym momencie zaczynają nas „podgryzać” komary a także inne owady. „O, jakiś bąk przyleciał nawet”- zauważam. Klementynka przygląda się uważnie owadowi, który przysiadł pod stołem. „Ooo, tu jest BONEK!” – wykrzykuje radośnie.
Klementynka ogłasza: „Jestem baktelią!”
Bubuś zaczyna ją gonić, wykrzykując: „A ja jestem Pan Tybiotyk! I zaraz Cię zniscę!”
Po czym nastąpiły przepychanki, przeraźliwe piski małej Bakterii oraz straszliwe wojenne okrzyki wydawane przez groźnego Pana Tybiotyka…
Ciekaśło = lekarstwo
(Życzenia dla Babci: „Smacznego ciekaśła!”)
Cieciute = zepsute
Dandałki lub dałdałki = sandałki
Smutnię się = kiedy jest jej smutno
(Kiedyś w radiu jakaś piosenkarka śpiewała romantyczną balladę. Klementynka skomentowała: „Pani smutniła się!”)
Mutella = słodkie smarowidło do chleba, uwielbiane przez dzieci. Czyżby wywoływało również różnorakie mutacje?
Klementynka często wciela się w różne postacie: często powtarza, że jest kotkiem, pieskiem, albo żabką. Czasem chciałaby też być księżniczką, a czasem mówi, że kiedy będzie duża, zostanie…dziadkiem. ;)
Bubuś u Babci i Dziadka, nudzi się i zaczyna trochę za bardzo”rozrabiać”.
Dziadek (który akurat wrócił z basenu), chcąc wymyślić dla Bubusia jakieś zajęcie, proponuje: „Chodź, pójdziemy razem rozwiesić mój mokry ręcznik”.
Bubuś: „Nie mogę. Nie mam casu”.
Dziadek: „Jak to ‘nie masz czasu’?”
Bubuś (drapiąc się po nodze): „No, nie mam casu-musę się podrapać”.
Jesteśmy w sklepie. Przeglądam wieszaki z dziecięcymi ubrankami, chcąc „upolować” na wyprzedażach coś atrakcyjnego. Bubuś ogląda ubranka wraz ze mną. Nagle wykrzykuje: „Mamusiu, chciałbym kupić dla Zosi taką sukienkę i jeszcze taką spódniczkę i taką bluzeczkę! Byłoby jej w tym ładnie! I Zosia na pewno by się bardzo ucieszyła!”
Na każdym kroku Bubuś myśli o swojej ukochanej…
Ostatnio Bubuś zawiązał sznurek. Chwali się: „O, zobac mamusiu, tutaj zrobiłem taką TEMPELKĘ” (pętelkę)
Rozmawiamy o kolegach i koleżankach Bubusia z przedszkola. Mówię, że większość z nich mieszka w tym samym rejonie.
Bubuś: „A co to jest ten JERON?”
(Wielokrotnie później próbował poprawnie wymówić słowo REJON, jednak bez powodzenia…)
Jest wieczór-robi się chłodno. Próbuję ubrać Klementynce cieplejszą bluzeczkę.
Klementynka się wyrywa, ucieka, chowa się i próbuje uniknąć ubierania, jak tylko może.
W końcu zaczyna głośno protestować i wykrzykuje: „Nieee wytsymam! Nieee mam casuuuu! Nieeee mam siłyyyy!!!”
(powiedzonka prawdopodobnie zasłyszane u mamusi, która często zmęczona, tak właśnie powtarza…)
„Tralalala” – podśpiewuje sobie wesoło Klementynka, idąc z tatusiem za rączkę.
Tatusiowi udziela się nastrój i zaczyna powtarzać za córeczką: „tralala”
Klementynka się złości. Krzyczy na tatusia: „Nie mozes śpiewać „tlalalala”! To jest moja piosenka!”
Tatuś minę ma lekko zdziwioną, jednak posłusznie milknie.
Córeczka, już wyraźnie zadowolona, kontynuuje: „tralalalalaaaa….”
Bubuś posiada silnie rozwinięty zmysł handlowy- ciągle obmyśla jak na czymś zarobić.
Dziadek ostatnio zakisił ogórki. Bubuś od razu podchwycił pomysł i zaczął planować wspólny interes- „Będziemy razem z Dziadkiem kisić te ogórki a potem je spsedawać. Postawimy sobie taką budkę i będą do nas psychodzili ludzie je kupować. I będziemy mieć duzo pieniędzy!”
Najnowsze komentarze