Złodziej

Klementynka zdjęła sobie sama pieluszkę i chodziła z nią po domu, ściskając ją mocno w obu rączkach i powtarzając: „Złapałam złodzieja! On uciekał!…”

:)

Mała bohaterka ;)

Babcia leżała na łóżku. Klementynka dostrzegła jej bose stopy i usiłowała naciągnąć jej na nie kocyk, żeby stopy babci okryć. Udało jej się to tylko częściowo, ale widać zadowolona była z efektu, bo bardzo z siebie dumna, oświadczyła: „Jestem bohatelem!”

;)

Po wizycie w Ogrodzie Botanicznym

Przedszkole Bubusia zorganizowało wyjście do Ogrodu Botanicznego. Po powrocie, Bubuś opowiada wrażenia: „Fajnie tam było…i był taki dąb…zaraz, zaraz, jak on się nazywał? Chyba WEGETARIAŃSKI…”

(chodziło oczywiście o najstarsze drzewo Ogrodu Botanicznego, dwustuletni dąb zwany „Jagiellońskim”) ;)

Wyładowujące się oczka

Ostatnio, co wieczór, kiedy Bubuś usypia, mówi: „O, chyba juz ocka mi się wyładowują!” Dziś wieczór, leżąc w łóżeczku, zdawał mi bardziej szczegółową relację z tego zjawiska: „O, juz wyładowało mi się jedno ocko. A drugie jesce nie.” A za jakiś czas: „O, cuję, jak drugie ocko tez mi się wyładowuje!” I zasnął…

Napominający

Klementynka chcąc byśmy jej coś otworzyli, powtarza wymyślone przez siebie słowo: „LOLOLAĆ” (czasami zwraca się z pytaniem-prośbą: LOLOLA MIŚ” – co ma znaczyć – Otworzysz mi?” ;) )

Dzisiaj rano, Maluchy bawią się w pokoju. Klementynka podchodzi do Bubusia ze słoiczkiem ciastoliny i prosi: „Lolola miś?”

Bubuś: „Co się mówi? No, co się mówi? PROSZĘ LOLOLAĆ!”

Klementynka posłusznie: „Lololaś miś? Ploooosięęęę…”

:)

Za duża? :)

Jacek mył podłogę w dużym pokoju. Za jakiś czas chcę tam wejść, próbuję się jednak najpierw upewnić czy podłoga już wyschła. Wołam więc: „Mogę tam już wejść?”

Zamiast Jacka, odpowiada mi Klementynka: „Nie, nie mozieś! Za duzia jesteś!”, dodaje.

Pytania Bubusia

„Mamusiu, a na Biegunie Północnym da się zrobić cegły? A z jakiego błota? Białego?”

Czekoladobrzuchus?

„A jest taka choroba ‘cekoladobzuchus’?”- pyta Bubuś

„No nie, raczej nie ma”- odpowiadam :)

Bubuś drąży temat: „Ale jakby była, to jak by się ją lecyło?” – i sam sobie odpowiada: „No, chyba tsebało by ją psecekać…”

Cóż za perspektywa… ;)

Bubuś próbuje mnie zachęcić do zabawy: „Mamusiu, chodź, pobawimy się! Będzie fajnie, zobacys! Będzies KOSMICNĄ MAŁPĄ, dobze?”

Kłótnia na placu zabaw

Bubuś bardzo ładnie i zgodnie bawił się na placu zabaw z nowopoznana koleżanką. W pewnym momencie, zupełnie niespodziewanie doszło między nimi do konfliktu-poszło o jakąś zabawkę, którą równocześnie oboje chcieli się bawić. Zaczęli się kłócić.

Dziewczynka zaczęła krzyczeć: „A ja się z tobą nigdy nie ozenię, tylko z Wiktorem, bo on jest w mojej grupie i bardzo go lubię i zawse chodzę z nim w paze, kiedy mamy spacer w psedskolu!”

Bubuś nie był jej dłużny: „A ja się z tobą nie ozenię, tylko z Julką z nasego psedskola, bo ona jest niegzecna, ale i tak się z nią ozenię, a nie z tobą!”

Po tej burzliwej wymianie zdań, zły nastrój minął im jak ręką odjął i natychmiast oboje wrócili do dalszej miłej i grzecznej zabawy w spokojnej i przyjaznej atmosferze :)